Spacerowałam wąską dróżką nad strumykiem, który widziałam gdy prowadził mnie tu Shadow. Przypominałam sobie moją przeszłość i nagle piękne, słoneczne niebo wydało mi się szare i deszczowe.
- Shade? - usłyszałam za sobą
Odwróciłam się i zobaczyłam Mack'a, mojego byłego chłopaka z starej watahy.
- Po co wróciłeś? - udawałam obrażoną lecz w głębi serca byłam bardzo szczęśliwa
- Chciałem cię przeprosić - powiedział - Zachowałem się jak debil
- Wreszcie to do ciebie doszło - westchnęłam - Ale i tak ci wybaczę!
Podbiegłam do basiora a on mnie przytulił. Minęło bardzo mało czasu a ja tak się za nim stęskniłam.
- Kocham cię i to nigdy się nie zmieni - powiedział patrząc na mnie
- A wtedy, w twojej jaskini? - zapytałam
- Zrobiłem to ponieważ okropnie się wkurzyłem i najpierw cię wyrzuciłem a potem to przemyślałem i zacząłem poszukiwania - uśmiechnął się
- Chodźmy na spacer - zaproponowałam
Pobiegliśmy nad wodospad. Bawiliśmy się aż do wieczora a później padliśmy zmęczeni na ściółkę.
- Wrócisz ze mną do watahy? - zapytał Mack z nadzieją
- Oczywiście - uśmiechnęłam się
- To świetnie - cmoknął mnie
Postanowiłam wrócić do watahy aby powiadomić alfę o moim odejściu. Robiło się coraz ciemniej i basior zaproponował abyśmy szli skrótem bo inaczej nie znajdziemy drogi. Szliśmy kilka minut i nagle zauważyliśmy wielki dół i dwie kłody, które były jedyną drogą. Mack szedł po jednej a ja zaczęłam powoli stąpać po drugiej. Nagle poczułam, że zsuwam się z kłody.
- Pomocy! - krzyknęłam
Basior złapał mnie w ostatniej chwili. Merdałam nogami w powietrzu a ponieważ Mack nie był jakimś siłaczem to obawiałam się, że prędzej czy później spadniemy.
- Na...pewno... cię... wyciągnę - sapał
- Spadniemy - szepnęłam ze łzami w oczach
Nie byłam w stanie już dłużej trzymać się jego łapy. Mój partner też zaczął tracić siły i chwilę później już oboje lecieliśmy w dół z wielką silą. Zdążyłam jeszcze złapać się jakiejś skały lecz ona też długa nas nie utrzymała.
- Razem aż do śmierci - wydukałam
Później widziałam tylko ciemność. Krzyki. Ciemność. I nie było już nic. To był koniec.
- Shade? - usłyszałam za sobą
Odwróciłam się i zobaczyłam Mack'a, mojego byłego chłopaka z starej watahy.
- Po co wróciłeś? - udawałam obrażoną lecz w głębi serca byłam bardzo szczęśliwa
- Chciałem cię przeprosić - powiedział - Zachowałem się jak debil
- Wreszcie to do ciebie doszło - westchnęłam - Ale i tak ci wybaczę!
Podbiegłam do basiora a on mnie przytulił. Minęło bardzo mało czasu a ja tak się za nim stęskniłam.
- Kocham cię i to nigdy się nie zmieni - powiedział patrząc na mnie
- A wtedy, w twojej jaskini? - zapytałam
- Zrobiłem to ponieważ okropnie się wkurzyłem i najpierw cię wyrzuciłem a potem to przemyślałem i zacząłem poszukiwania - uśmiechnął się
- Chodźmy na spacer - zaproponowałam
Pobiegliśmy nad wodospad. Bawiliśmy się aż do wieczora a później padliśmy zmęczeni na ściółkę.
- Wrócisz ze mną do watahy? - zapytał Mack z nadzieją
- Oczywiście - uśmiechnęłam się
- To świetnie - cmoknął mnie
Postanowiłam wrócić do watahy aby powiadomić alfę o moim odejściu. Robiło się coraz ciemniej i basior zaproponował abyśmy szli skrótem bo inaczej nie znajdziemy drogi. Szliśmy kilka minut i nagle zauważyliśmy wielki dół i dwie kłody, które były jedyną drogą. Mack szedł po jednej a ja zaczęłam powoli stąpać po drugiej. Nagle poczułam, że zsuwam się z kłody.
- Pomocy! - krzyknęłam
Basior złapał mnie w ostatniej chwili. Merdałam nogami w powietrzu a ponieważ Mack nie był jakimś siłaczem to obawiałam się, że prędzej czy później spadniemy.
- Na...pewno... cię... wyciągnę - sapał
- Spadniemy - szepnęłam ze łzami w oczach
Nie byłam w stanie już dłużej trzymać się jego łapy. Mój partner też zaczął tracić siły i chwilę później już oboje lecieliśmy w dół z wielką silą. Zdążyłam jeszcze złapać się jakiejś skały lecz ona też długa nas nie utrzymała.
- Razem aż do śmierci - wydukałam
Później widziałam tylko ciemność. Krzyki. Ciemność. I nie było już nic. To był koniec.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz