Zostałem przyjęty. Co za szczęście! Nie odrzucili mnie. Poszedłem rozejrzeć się po terenach. W pewnym momencie wpadłem na kogoś. To była wadera. Kiedy mnie zobaczyła od razu uciekła. "Tylko nie to" pomyślałem. Nie chciałem ZNOWU być wyrzutkiem. W starej watasze mówili mi "Jesteś ZEREM! Nic z ciebie nie będzie! Debil!" A to tylko dlatego, że wyglądałem jakbym był duchem. A prawda jest inna...
Cofnijmy się trochę w czasie: "Mały ja umarłem zaraz po urodzeniu. Bogowie jednak ujrzeli coś we mnie i postanowili przywrócić mnie do życia. Tak - w pewnym sensie jestem tworem samych Bogów. Nie mogli mi jednak przywrócić normalnego ciała. Wymyślili jednak, że będę utkany z gwiazd. I tak oto powstałem - budzący wszędzie strach i szyderstwa JA." Kiedy tak szedłem zamyślony wpadłem znów na tę samą waderę. Tym razem nie uciekła. Przyglądała mi się ze zdziwieniem. -Kim jesteś?-zapytałem, a ona odparła < Jakaś wadera?> |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz