piątek, 4 października 2013

Od Lupusa do jakiejkolwiek wadery

Zostałem przyjęty. Co za szczęście! Nie odrzucili mnie. Poszedłem rozejrzeć się po terenach. W pewnym momencie wpadłem na kogoś. To była wadera. Kiedy mnie zobaczyła od razu uciekła. "Tylko nie to" pomyślałem. Nie chciałem ZNOWU być wyrzutkiem. W starej watasze mówili mi "Jesteś ZEREM! Nic z ciebie nie będzie! Debil!" A to tylko dlatego, że wyglądałem jakbym był duchem. A prawda jest inna...

Cofnijmy się trochę w czasie:

"Mały ja umarłem zaraz po urodzeniu. Bogowie jednak ujrzeli coś we mnie i postanowili przywrócić mnie do życia. Tak - w pewnym sensie jestem tworem samych Bogów. Nie mogli mi jednak przywrócić normalnego ciała. Wymyślili jednak, że będę utkany z gwiazd. I tak oto powstałem - budzący wszędzie strach i szyderstwa JA."

Kiedy tak szedłem zamyślony wpadłem znów na tę samą waderę. Tym razem nie uciekła. Przyglądała mi się ze zdziwieniem.

-Kim jesteś?-zapytałem, a ona odparła

< Jakaś wadera?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz