niedziela, 13 października 2013

Od Lupusa do cd. Leisi


-No pewnie... Dlaczego nie? Arhena się chyba nie pogniewa...-powiedziałem. Wadera błyskawicznie pobiegła przed siebie do pierwszego lepszego lasu. Postanowiłem ją dogonić... Na szczęście udało mi się. Nie pojmowałem jak mogła tak szybko biec. Las niestety nie był obfity w zwierzynę. Przyglądając się jednak uważnie zauważyłem w oddali jelenia. Posłałem Leisi spojrzenie mówiące "Idziemy?" kiwnęła głową na tak. Pobiegliśmy bezszelestnie... No... miało być to bezszelestne, ale coś nie wyszło. Wadera bowiem nie patrząc przed siebie wleciała na drzewo.
Niestety rozcięła sobie pysk tuż przy nosie... do tego coś niedobrego stało się z jej łapą. Nie mogła się podnieść. Musiałem wziąć ją na grzbiet i ponieść na polanę, którą minęliśmy po drodze. Tam ją położyłem. Poszedłem poszukać jakiegoś patyka na usztywnienie łapy. Niedługo potem przybiegłem do niej z paroma patykami i pękiem długiej i szerokiej trawy w łapach. Zacząłem ją opatrywać. Nie powiem - miałem w tym niezłe doświadczenie. Kiedy już jej łapa była bezpieczna doniosłem Leisi do Błękitnej Laguny. Po pół godziny miała już siły, żeby coś powiedzieć. Nadal była zszokowana, ale wydusiła z siebie:

<Leisi?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz